Odkąd otworzyłam Mannę, otrzymuję jej całkiem sporo. Przyznam szczerze, że na początku bardzo to przeżywałam. Każda negatywna opinia w internecie oznaczała dla mnie nieprzespaną noc. W sumie przez pierwsze 6 miesięcy istnienia restauracji spałam tylko po środkach nasennych… Na szczęście od tamtej pory wiele zmieniłam w swojej postawie.
Dzisiaj na krytykę patrzę już trochę inaczej.
Najpierw sprawdzam od kogo ona pochodzi. Czy jej autor w moim odczuciu rzeczywiście zna się na temacie, w którym się wypowiada? Jeśli nie i jest to odosobniona opinia (no i nie jest tak łatwa do sprawdzenia jak na przykład opinia: “zupa jest za słona”), zwykle decyduję się uprzejmie ignorować. Jeśli natomiast uważam go za eksperta w dziedzinie, przechodzę do punktu drugiego, czyli:
Zakładam, że słowa zostały wypowiedziane w dobrej wierze i że ich celem nie jest zranienie mnie, ale sprawienie, by Manna była jeszcze lepsza.
Dzięki temu natychmiast odczuwam szczerą wdzięczność za taką krytykę. Analizuję ją. Zastanawiam się. Pytam innych o zdanie. Wreszcie decyduję się na działanie.
Dlatego też ostatecznie zgodziłam się na zmianę logo. Myślę, że otwarcie Manny 2 sprzyja takiemu krokowi. Od ponad miesiąca pracujemy z grafikiem nad nową koncepcją i wreszcie doszliśmy do porozumienia .
Logo to dla mnie święta pieczęć marki. Sigil. Symbol. Zaklina w sobie wszelkie idee, wartości, skojarzenia związane z restauracją i doświadczeniem u nas. Niby niepozorne, ale na tym właśnie polega moc symbolu. Z jednej strony jest prosty, z drugiej – skrywa w sobie ocean danych.
I już na koniec – dziękuję autorowi krytyki z początku tekstu. Może nie do końca się z nim zgadzam, ale zainspirował mnie do zmiany.