Moja historia
Zanim przeprowadziłam się do Polski, przez 13 lat mieszkałam w Londynie, z czego przez ponad trzy pracowałam jako Event Manager w jednej z najlepszych indyjskich restauracji w tym wielkim mieście.
Jako jedyna nie jadłam tam mięsa, więc zawsze dostawałam najbardziej wypasiony lunch pod słońcem . Szef kuchni codziennie starał się, by „ta biedna Ania z głodu nie umarła”. Tym sposobem zostałam absolutnie rozpieszczona, jeśli chodzi o indyjską kuchnię w wersji vegan.
Gdy zakończyłam pracę w tym miejscu i przyjechałam do Polski, praktycznie żadna indyjska restauracja nie była w stanie spełnić moich oczekiwań. A odwiedzałam je dość często, bo mój mąż jest wielkim pasjonatem tej kuchni. Niezależnie czy byliśmy w lokalach w Trójmieście, w Warszawie, Berlinie, czy gdziekolwiek indziej, jadłam raczej dla towarzystwa, aniżeli dlatego, że jedzenie było fenomenalne. Ale co począć, jeśli zostałam w tym temacie rozpieszczona przez jednego z najlepszych wirtuozów kuchni indyjskiej w Londynie???
Szkolenie u Mistrza
Jak tylko wpadłam na pomysł, żeby zabrać managerkę i szefową kuchni w zeszłym roku do Londynu, cobyśmy mogły zainspirować się najlepszymi restauracjami, natychmiast napisałam do TEGO szefa kuchni.
Jako że zawsze się lubiliśmy, N. zgodził się poprowadzić dla nas całodniowe szkolenie z wegańskiej kuchni indyjskiej. Efektem tego było nasze cudowne Walentynkowe Menu Degustacyjne (luty 2023).
Tak bardzo smakowały Wam wtedy te dania, że postanowiliśmy dodać trzy z nich do karty. Tak, to są te same indyjskie potrawy, których nauczył nas MISTRZ w Londynie!!!
Wiem, Manna nie jest restauracją indyjską .
Nie mamy pięknych miedzianych naczyń do serwowania, zapachu drzewa sandałowego na wejściu, ani kucharzy z Indii. To sprawia, że „marketingowo” jesteśmy na przegranej pozycji w porównaniu do typowych „curry house’ów”.
Jednakże, nieskromnie powiem, że to, co znalazło się w naszym menu, to NAJLEPSZE wegańskie indyjskie dania w Gdańsku, w Trójmieście, jeśli nie w całej Polsce .
I pewnie Agnieszka (nasza szefowa kuchni) zaraz mi głowę urwie, bo nie lubi, gdy publicznie wychwalam jej kunszt pod niebiosa. Uważa, że wtedy goście przychodzą z wysokimi oczekiwaniami, przez co nie dajemy im szansy na pozytywne zaskoczenie.
Jak widzicie, dużo ryzykuję, pisząc w taki sposób .
Ale co zrobię, jeśli tak naprawdę myślę ???
P.S. Szef kuchni, który nas szkolił w Londynie, poprosił o nieupublicznianie jego imienia ze względów na prestiż pracy, jaką w tej chwili wykonuje.
P.S. Nie wierzysz mojej opinii? W ostatnich tygodniach Manna 68 została najlepszą restauracją według portalu TripAdvisor (spośród ponad 700 restauracji!). To chyba nie jest przypadek?