Ale od początku.
Pamiętam, gdy kilka lat temu odwiedzali mnie i mojego męża (wegańscy) przyjaciele ze Stanów. Chcieliśmy, aby zachwycili się Gdańskiem tak jak my! Jesteśmy mega dumni, że tu mieszkamy, Gdańsk to dla nas jedno z najpiękniejszych miast na świecie (a bardzo dużo podróżujemy) i chcieliśmy pokazać to piękno znajomym zza oceanu.
Oczywiście ważnym punktem programu miała być wizyta w gdańskich restauracjach. Jakie było moje zdziwienie, gdy zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę nie było w tamtym czasie wege miejsc, do których mogłabym kogoś zabrać na uroczystą kolację. Ostatecznie z mężem przygotowaliśmy wyjątkowy wieczór w domu.
Gdy kilka lat później wpadł mi do głowy pomysł, by otworzyć restaurację, od razu przypomniałam sobie sytuację opisaną powyżej. Pomyślałam: „dlaczego weganie muszą żywic się tylko w bistro i barach szybkiej obsługi?”
Oczywiście absolutnie nie mam nic przeciwko bistro, sama dość często jadam w takich miejscach i bardzo je cenię. Chciałam jednak dać gościom wybór – żeby mogli zdecydować, czy chcą iść do bistro, czy do „normalnej” restauracji. Koncept Manny stworzył się w głowie praktycznie natychmiast. Chciałam:
stworzyć restaurację z troskliwą obsługą kelnerską. Taką, która byłaby super wyszkolona w tym jak obsługiwać gości, ale robiłaby to naturalnie, autentycznie, no i z duszą .
mieć listę win, koktajle, wysokiej jakości herbaty i wyjątkowe, choć bezpretensjonalne dania.
regularnie korzystać z produktów , których zwykle nie używa się w bistro, takich jak wszelkiego rodzaju orzechy, awokado, szafran, oliwę truflową.
stworzyć przestrzeń ciepłą, elegancką, ale nadal bezpretensjonalną.
chciałam, by goście czuli się naprawdę zaopiekowani w Mannie .
chciałam stworzyć miejsce, do którego z dumą można by zaprosić znajomych z zagranicy, zorganizować swoje urodziny, rocznicę ślubu lub kolację biznesową.
A więc na czym polega problem, o którym wspomniałam na samym początku? Ten rzekomo największy problem w restauracji? Przecież Manna robi dokładnie to, co opisuję.
No właśnie. Tylko że nadal goście porównują nas do „innych wegańskich miejscówek”, a nie do „normalnych restauracji” (oba wyrażenia to cytaty z ostatnich recenzji).
Pomimo ponad pięciu lat starań, mam wrażenie, że wiele osób nie dostrzega różnicy pomiędzy Manną i barami bistro.
Często ignoruje się też podobieństwa Manny do innych restauracji w centrum Gdańska, a – umówmy się – Manna nie ma się czego wstydzić. Nie bez powodu jest najlepszą restauracją w Gdańsku (według TripAdvisor). Nie w kategorii wege, ale w ogóle, spośród wszystkich lokali gastronomicznych w tym mieście!
Jeśli zatem następnym razem porównasz cenę naszych dań, do cen w bistro, zastanów się . Nasze dania są i zawsze będą droższe, bo:
- Korzystamy z droższych produktów.
- Płacimy czynsz za bardzo duży lokal w centrum Gdańska (nasza lokalizacja).
- Mamy pełną obsługę kelnerską, którą regularnie szkolimy, by była .
- Każde nasze danie jest jedyne w swoim rodzaju (sprawdź nasze menu). Nie dodajemy tej samej surówki do wszystkich dań głównych. Każda potrawa ma zupełnie inne dodatki, które w większości robimy na miejscu.
- Doceniamy naszych pracowników: delegacjami do Mediolanu czy Londynu, kursami i szkoleniami, wyjazdami z okazji piątej rocznicy pracy.
- Włożyliśmy naprawdę sporo w wystrój naszego miejsca.
Super, że mnóstwo osób to widzi i docenia, ale pomyślałam, że czas wspomnieć o tym głośno: według mnie nie jest fair porównywać Mannę do barów szybkiej obsługi. Wcale nie dlatego, że jesteśmy lepsi, ale dlatego że tworzymy zupełnie inny koncept.
P.S. Zapraszam także na naszego Facebooka, gdzie co tydzień piszę słowo “od siebie”.